Ana:
- Ładnie wyglądasz. - Lisa
skomentowała jednej nocy. Spojrzałam w dół na siebie.
- Dzięki. Emily zaprosiła mnie
na ognisko z okazji czwartego lipca z przyjaciółmi. Nie myślałam,
że pójdę, ciesze się.
- Las nocą. - Tata westchnął.
- Baw się dobrze, bądź ostrożna. - Uśmiechnęłam się, całując
go w głowę.
- Emily odwiezie mnie do domu,
więc nie czekajcie.
- Jestem zaskoczona, że
zgodziłaś się na dzisiaj. - Emily powiedziała, prowadząc mnie w
drzewa. - Nie wychodziłaś z nami od dwóch tygodni.
- Dużo się działo. -
Wzruszyłam ramionami.
Zapach alkoholu i papierosów
był niemal oślepiający. Na środku polany było ogromne ognisko.
To chyba nie było zbyt mądre dla wielu zatrutych ludzi być wokół
ognia.
Emily złapała moje ramie zanim
się zorientowałam, ciągając mnie od osoby do osoby. Wszyscy
zachowywali się jak by byli bardzo ekstatyczni* widząc mnie, chodź
wiedziałam, że nawet nie będą pamiętać kim jestem. Butelka piwa
została wepchnięta do mojej dłoni i starłam się pić je równo
ze wszystkimi.
-O hej, to jest... - Chłopak
Emily, Bobby zarzucił rękę mocno wokół mojego ramienia.
- Ana – przypomniałam mu,
próbując uciec z uścisku.
- Racja, Ana. Ciesze się, że
mogłaś dołączyć do nas tego pięknego wieczoru. - Pachniał
jakby wykąpał się w tanim piwie. - Chodź, usiądź z załogą.
Usiedliśmy w kółku dookoła
ognia. Emily była na kolanach Bobbiego, przechodząc do jego szyi,
jak by to był posiłek. Obok mnie były dwa sobowtóry Emily,
Chrissy i Brooke a obok nich najlepszy przyjaciel Bobbiego, Markus.
Było jeszcze kilka innych osób ze szkoły, ale byli nieważni.
Wszyscy wokół mnie byli
pijani, lub wytrąceni ze swojego logicznego myślenia, gdy ja nadal
byłam przy swoim pierwszym piwie. Spojrzałam na dół, na moje
ręce.
Moje zainteresowanie
zadebiutowało gdy zostało wspomniane imię Justina.
- Widziałem tego dzieciaka
Biebera dzisiaj w markecie. - Powiedział Markus trzymając
papierosa w ustach. Bobby się zaśmiał.
- Ten dzieciak to świr. - Coś
przeze mnie przepłynęło, czułam potrzebę obrony go.
- Dlaczego świrem? - zapytałam
ostro. - Nawet go nie znasz.
Wszyscy spojrzeli się w moją
stronę. Chrissy szydziła wywracając oczami w moim kierunku.
- Nie muszę. - Bobby warknął –
W pierwszym roku, przewrócił biurko na Angielskim, bo jakiś
dzieciak podstawił mu nogę. Został zawieszony na dwa tygodnie.
- Słyszałam, że pchnął
dziecko ołówkiem w Ósmej klasie, bo powiedziało coś na temat
jego wujka. - Brooke powiedziała, zabierając Markusowi papierosa.
- Ale to wszystko to są plotki?
- zapytałam.
- Był bym zaskoczony, gdyby tak
nie było. - Bobby wzruszył ramionami. - Znasz jego historie? -
Pokręciłam głową.
- On i jego mama mieszkali w
domku jego wujka, zanim jego mama umarła. Ich trójka miała dziwne
relacje. Jego wujek był w zasadzie ojcem i mężem rodziny. To
chore i zakręcone jeśli się mnie zapytasz.
- Pewnego ranka, Justin się
obudził i znalazł ciało swojej mamy w salonie, gdy jego wujek był
w pracy. Od tego czasu ledwo pozwala wychodzić Justinowi z domu.
Tylko do szkoły i takie tam. Czuje się trochę źle dla niego. -
Brooke dała swój bardzo potrzebny wkład.
- A ja nie. - Zaśmiała się
Chrissy. - Jest pieprzonym dziwakiem.
- Czuje się źle, że Ana musi
mieszkać tak blisko niego. - Emily powiedziała współczująco.
- Bądź ostrożna, albo
przyjdzie po ciebie następną. - Bobby powiedział głębokim
głosem.
Przygryzłam dolną wargę,
obracając szklaną butelkę w dłoniach. Temat zszedł na coś
bardziej beztroskiego ale milczałam.
Znalazła Emily kilka godzin
później, gdy byłam gotowa do pójścia do domu, nieprzytomną z
Bobbym pod drzewem.
- Kurwa. - Mruknęłam,
rozmyślając jak dotrzeć do domu. Chciała bym nie zostawić
mojego telefonu w domu, jak dzisiaj.
Prawdopodobnie mogłam znaleźć
drogę do domu stąd. To było dziesięć minut samochodem, więc nie
mogło być więcej jak dwadzieścia minut spacerem. Niebo było
czyste więc spacer był by miły.
Bardzo się myliłam.
Zgubiłam się po pięciu
minutach. Każde drzewo wyglądało tak samo, więc nie miałam
pojęcia w, którym kierunku idę.
- Umrę tutaj. - Mruknęłam do
siebie, potykając się o korzenie pod moimi stopami. - Jestem tego
pewna.
Jestem też pewna, że zsikałam się
gdy kątem mojego oka zobaczyłam ruch. Podskoczyłam trzy stopy w
powietrze.
- Justin? - Krzyczałam na osobę
siedząca na starym pniu drzewa. Opierał się plecami o drzewo a
jego głowa była odwrócona w kierunku nieba. Spojrzał się na
mnie.
- Co tutaj robisz? - Spytaliśmy
jednocześnie.
- Ty pierwszy – Wyrzuciłam.
- Lubie tu przychodzić i patrzeć
na gwiazdy. - Bezmyślnie powiedziałam:
- Twój wujek cie puszcza? - Bo
byłam tak cholernie głupia. Wyraz jego twarzy przeszedł przez
zagubiony, zraniony do zwyczajnej złości.
- Co do cholery robisz tutaj o
12:30 w nocy?
- Zgubiłam... się. -
Powiedziałam cicho, patrząc w dół na swoje stopy.
- Zgubiłaś. - Justin westchnął.
- Poszłaś na ognisko.
- Um, tak. - znów westchnął.
- Chodź.
- Dokąd idziemy?
- Odprowadzam cie do domu. -
Powiedział, jak by to była najoczywistsza rzecz na świecie.
Szliśmy w milczeniu, cały czas
do głównego drogi. Kilka razy Justin musiał chwycić moją rękę
aby powstrzymać mnie od upadku. Jego ciepły dotyk znikał tak
szybko, jak się pojawiał. I wracaliśmy do udawania, że żadne z
nas nie istniało.
Zapoznałam się z jego cienką
koszulą z długim rękawem, która wyglądała na nim bardzo dobrze.
Mógłby być atrakcyjniejszy gdyby był milszy.
Ale jestem pewna, że nie da się
był bardziej atrakcyjnym niż on.
- Gwiazdy wyglądają tutaj
bardzo ładnie. - Powiedziałam patrząc w niebo. Justin spojrzał
na mnie.
- Założę się, że nie tak jak
te w mieście. - Więc słuchał tamtego dnia.
- Nie, wszystko co tam widzisz to
sztuczne światła.
I znów zamilkliśmy.
Uświadomiłam sobie, że jesteśmy na naszej ulicy. Odetchnęłam z
ulgą.
- Nie powinnaś chodzić tu sama.
Nigdy nie wiesz jakie, rzeczy mogą się tam znajdować. Las ciągnie
się milami. - Justin powiedział, odprowadzając mnie do mojego
trawnika.
- Mój wyznaczony kierowca,
stracił przytomność po pijaku, więc nie miałam jak dostać się
do domu. - Nie miałam pojęcia, dlaczego mu to powiedziałam.
- Dobra przyjaciółka. -
Powiedział sarkastycznie, kontynuując odprowadzanie mnie, aż
znaleźliśmy się pod drzwiami.
- Dziękuję, za ocalenie mnie. -
Zwróciłam się do Justina. Patrzył się na mnie. - Znaczy
odprowadzenie mnie do domu. Nie wiem jak bym się tu dostała. -
Justin przytaknął, odwracając się.
- Czekaj. - Zawołałam do niego,
ale nie wiedziałam co jeszcze mam powiedzieć. - Um... - Obserwował
mnie z dolnego schodka.
- Nie jestem... - Głośno
przełknął ślinę. - Nie jestem jak reszta dzieciaków, Ana. -
Przez dźwięk mojego imienia w jego ustach, prawie padłam tam
trupem.
- Co chcesz-
- Zaufaj mi. Jeśli wiesz co dla
ciebie dobre, zostawisz mnie. Nie chcesz być kojarzona z kimś
takim jak ja. - Te słowa prawie zabrzmiały groźnie.
Oglądałam jak odchodzi, aż
nie zniknął w swoim własnym domu. Nawet wtedy dalej stałam na
moim ganku.
Chciałam znać jego historię.
Chciałam wiedzieć jaki był naprawdę.
Chciałam Justina.
Kiedy odwróciłam się, z
zamiarem wejścia do domu, pojawiło się światło w jednym z
górnych pokoi Justina. Ktoś stanął w oknie, był za duży aby być
Justinem. Zamarłam, gdy uświadomiłam sobie, że ktoś mnie
obserwuje, obserwuje nas.
Ktokolwiek to był, gwałtownie
odszedł od okna, gdy zauważył, że tam spojrzałam. Światło
zgasło.
Wsunęłam się do środka. Tata
spał na kanapie, czekając na mój powrót do domu, tak myślę.
Lekko nim potrząsnęłam. -
tato. - wyszeptałam.
Jego oczy się otworzyły.
- Hej, jak tam impreza?
- Było... interesująco. -
Wymusiłam uśmiech. - Idę do łóżka. Dobranoc.
- Dobranoc Ana. Kocham cię.
- Ja ciebie też – Weszłam na
górę i wślizgnęłam się do łóżka bez przebierania.
Świerszcze nie pozwalały mi zasnąć jeszcze przez godzinę, aż w
końcu zapadłam w niespokojny sen.
____________________________________________________________
* ekstatyczny - dotyczący ekstazy, wywodzący się z ekstazy; będący wynikiem ekstazy
Witam!
Mamy trzeci rozdział! Przepraszam, że nie dodałam go wczoraj, ale wróciłam późno do domu a gdy go przetłumaczyłam, nie miałam siły sprawdzać bo bardzo bolała mnie głowa, zresztą było już po 23.
MOŻNA JUŻ DODAWAĆ KOMENTARZE, ODBLOKOWAŁAM JE. KOD ZOSTAŁ WYŁĄCZONY WIĘC NIE BĘDZIE PROBLEMU I WYMÓWKI ;D
Jeżeli chcesz być informowany to napisz swój twitter lub inny kontakt, w komentarzu w zakładce "Informowani"
Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńczekam na nn, swietny:)
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie ;) Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńZrobiło się tajemniczo i niebezpiecznie ale to dobre dla akcji.Uwielbiam to.
OdpowiedzUsuńjeju super rozdział :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny x
łihihihihihihihihih to jest zajebiste jak ja się cieszę, że tu trafiłam disaohifshaoifaos czekam na nowy <3
OdpowiedzUsuń